Mam pytanie dotyczące mojej mamy, która 14 września 2016 r. przeszła operację usunięcia raka piersi. Była to operacja oszczędzająca, guz miał wielkość ok. 2 cm. W badaniu histopatologicznym stwierdzono, że guz nie naciekał na naczynia, w usuniętym węźle wartowniczym nie było komórek nowotworowych. 100% komórek guza miało receptory progeesteronowe i estrogenowe. Guz był o średnim stopniu złośliwości (G2). Po zabiegu rozpoczęto leczenie letrozolem, dodatkowo zalecono serię naświetlań. Zastanawiam się, czy te naświetlania są konieczne i na ile są bezpieczne. Czytałam publikacje, z których wynika, że u chorych z nowotworami piersi leczonych radioterapią wzrasta ryzyko nowotworów wtórnych, w tym białaczki. Nowotwory lite rozwijają się po ok. 5-30 latach od leczenia, natomiast białaczka rozwijała się wcześniej - średnio od 3 do kilkunastu lat po leczeniu. Natomiast z badania Włochów wynika, że ryzyko nie jest wcale takie małe - u kobiet leczonych po menopauzie jest ono ponad 8-krotnie wyższe (nie pamiętam jaka była grupa kontrolna w tym badaniu).
Przed operacją usunięcie raka piersi mama miała wykonanych wiele badań diagnostycznych związanych z napromienieniem. Zarówno przed operacją, jak i po operacji morfologia była wzorowa. Wczoraj mama odebrała wyniki morfologii, w której wyszły nieco podwyższone monocyty (10,3), nieco podwyższona MCV i nieco podwyższone płytki. Czy w tej sytuacji radioterapia będzie dla mamy bezpieczna? Czy można ją rozpocząć tak jak to jest planowane w przyszłym tygodniu?
czytaj więcej