Witam,
W lipcu 2017 wykryto u mnie nowotwór G3, potrójnie ujemny, HER2 ujemny, indeks Ki67 ok.45%
Usunięto guz w całości (operacja oszczędzająca) - marginesy były czyste, usunięto tez profilaktycznie węzły wartownicze - tez były czyste, rozpoczęłam chemioterapię (jestem w trakcie czerwone, czeka mnie biała i radioterapia).
Moja Pani dr zleciła mi testy genetyczne i okazało się, że mam wadliwy gen BRCA1 więc dr w związku z tym po zakończeniu chemii chce prewencyjnie usunąć mi obie piersi i jajniki.
Czy to jest konieczne?
Ja to widzę tak: genetycznie skazana na nowotwór - dostałam go ale wykryty super szybko, na bardzo wczesnym stadium, gdy był super mały i usunięty w całości - dodano leczenie uzupełniające chemię + radio.
Po co teraz po tym wszystkim jeszcze prewencyjnie usuwac mi jajniki i piersi? Czy to spowoduje, że do 0% zmniejszy się szansa na wznowy? NIE! to po co mnie jeszcze tak patroszyć? Zwłaszcza, że jeszcze nie rodziłam a w tym wypadku już tez nigdy nawet nie podejmę próby...
W lipcu 2017 wykryto u mnie nowotwór G3, potrójnie ujemny, HER2 ujemny, indeks Ki67 ok.45%
Usunięto guz w całości (operacja oszczędzająca) - marginesy były czyste, usunięto tez profilaktycznie węzły wartownicze - tez były czyste, rozpoczęłam chemioterapię (jestem w trakcie czerwone, czeka mnie biała i radioterapia).
Moja Pani dr zleciła mi testy genetyczne i okazało się, że mam wadliwy gen BRCA1 więc dr w związku z tym po zakończeniu chemii chce prewencyjnie usunąć mi obie piersi i jajniki.
Czy to jest konieczne?
Ja to widzę tak: genetycznie skazana na nowotwór - dostałam go ale wykryty super szybko, na bardzo wczesnym stadium, gdy był super mały i usunięty w całości - dodano leczenie uzupełniające chemię + radio.
Po co teraz po tym wszystkim jeszcze prewencyjnie usuwac mi jajniki i piersi? Czy to spowoduje, że do 0% zmniejszy się szansa na wznowy? NIE! to po co mnie jeszcze tak patroszyć? Zwłaszcza, że jeszcze nie rodziłam a w tym wypadku już tez nigdy nawet nie podejmę próby...