Mam 31 lat, raka piersi lewej i właśnie kończę chemioterapię przedoperacyjną. Muszę zdecydować jaki wybrać rodzaj operacji - oszczędzającą czy radykalną mastektomię. Chirurg bardzo namawia mnie na operację oszczędzającą, twierdzi, że jestem wprost stworzona do tego zabiegu, i że będzie znakomity efekt kosmetyczny. Mam straszny dylemat. Zabieg oszczędzający kusi ale... Mój rak jest z tych agresywnych: ER ujemny, PR ujemny, Her2 +++, ki67 - 60%. Guz wyjściowo miał rozmiar 27 x 18,8 mm, na chwilę obecną ma 10 x 8 mm. Problematyczne są też węzły chłonne - biopsja cienkoigłowa nie wykazała komórek rakowych, ale trzy tygodnie po biopsji, przed rozpoczęciem chemii, znalazłam pod pachą duży, twardy jak kamień, przesuwalny twór. Usg pokazało dwa powiększone węzły - większy 15 x 13 mm i obok mniejszy 13 x 11 mm. Powtórnej biopsji nie było, lekarze na podstawie usg przyjęli, że węzły są zajęte. Po chemii (4AC i 12xPaklitaksel + trastuzumab) te węzły nie obkurczyły się ani nie zmiękły, tylko zrosły w jeden duży, wielkości 25 x 18 mm, na szczęście cały czas ruchomy.
Czy w tej sytuacji operacja oszczędzająca to dobry pomysł? Może mastektomia będzie bezpieczniejszym wyjściem?
czytaj więcej