W sierpniu 2015 roku zauważyłam u siebie białawą wydzielinę z prawej piersi i kłucia w niej. Szybko udałam się do ginekologa, który zrobił mi usg i stwierdził, że taką mam urodę. Uważał, że to skutek mojego podstawowego schorzenia (choruję na chorobę Crohna od 15 lat) i zażywanych niedawno sterydów. Wydawało mi się, że tak ponieważ kilka dni później zaczęłam sterydy zażywać od nowa i wyciek ustał. Niestety w grudniu zakończyłam sterydoterapię i rozpoczęłam leczenie biologiczne. Pod koniec stycznia tego roku wyciek znów się pojawił i szybko przeszedł z mlecznego do krwistego. Po badaniu cytologicznym wydzieliny i szeregu badań skierowano mnie na rezonans, w którym widać było zmiany w przewodzie mlecznym prawej piersi. Po tym wyniku w kwietniu z różnymi perturbacjami (między innymi przerwane leczenie biologiczne) wywalczyłam biopsję pod rezonansem, podczas której pobrano 12 wycinków od 1-2,8 cm. Okazało się, że to brodawczak. Pan doktor onkolog stwierdził, że to nie złośliwe i dał mi skierowanie na rezonans w listopadzie, wizytę w grudniu i zobaczymy (!). Pojechałam do chirurga onkologa i po mammografii spektralnej (w drugiej piersi są jakieś wzmocnienia po podaniu kontrastu ale nie pisze, w których miejscach) udało mi się mimo wszystko ustalić termin na zabieg usunięcia tej zmiany (pomimo dwóch miesięcy od biopsji nadal jest wyciek). Jednak kilka dni temu odkryłam podobny wyciek i kłucia z drugiego sutka. Zastanawiam się czy nie poczekać z zabiegiem do rezonansu, żeby mieć pewność co się dzieje w drugiej piersi, ponieważ chirurg powiedział mi, że jak zrobię zabieg to przez pół roku nie wolno wykonać mi rezonansu (?)
Nie wiem co robić bo sytuacja trwa już rok, a ja przez ten okres straciłam zaufanie do swoich lekarzy.
czytaj więcej